REKLAMA
Do Włoch mógł lecieć cały zespół Lax-Warriors Września, jednak na przeszkodzie stanęły finanse. Ostatecznie do samolotu lecącego do Bergamo wsiadły tylko dwie zawodniczki. Miały wzmocnić zespół Irlandii, grając w barwach Eire. A tymczasem otworzyły być może sobie drogę do dalszej sportowej kariery.
Z siedmiu grających drużyn zawodniczki z Zielonej Wyspy były najsłabsze. Tylko dzięki Roksanie i Klarze nie poprzegrywały bardzo wysoko. To wrześnianki trzymały wynik, zdobywały 70 procent wszystkich bramek i - mimo praktykowanym w lacrosse „hokejowym” zmianom - właściwie nie schodziły z boiska. W meczu z reprezentacją Włoch doprowadziły do dogrywki, choć i tak przegranej. Licealistki zbierały wiele pochwał, między innymi od amerykańskiego trenera Włoch.
W niedzielę nastroje dziewcząt poprawiły się, bo zwróciła na nie uwagę amerykańska trenerka Rainey Whitworth. Ostatni dzień trzydniowych zmagań kończył się pojedynkami o miejsca. Ponieważ Irlandia zajęła ostatnią, siódmą pozycję po rundzie „każdy z każdym”, w niedzielę - nie mając już rywala – wyłączona była z rozgrywek.
Jednak wspomniana trenerka amerykańskiej drużyny zaproponowała Polkom grę w jej drużynie. Klara z Roksaną przywdziały narodowy trykot USA (już trzeci w swoim krótkim życiu, po polskim i irlandzkim) i wybiegły na mecz z Niemkami. Zaznaczyły swoją obecność kilkoma gola, a USA wygrało 12:5.
Rainey Whitworth rozmawiała z wrześniankami po meczu, stwierdziła, że obie mają miejsce w jej zespole akademickim. Jeżeli zechcą tylko studiować na północno-amerykańskim kontynencie, to mają dzwonić, a ona zacznie działać. Klara z Roksaną zechciały urealnić we Włoszech swój american dream i wiele wskazuje na to, że ich droga na Igrzyska Olimpijskie 2028 w Los Angeles będzie właśnie wiodła przez amerykańskie uczelnie. Liga akademicka w USA jest niezwykle silna i bierze w niej udział kilkadziesiąt uczelni podzielonych na konferencje i dywizje. Ciągle wierzymy, że Klara i Roksana nie będą jednymi z Wrześni, bo jeszcze kilka innych dziewczyn Lax-Warriros, licealistek z Witkowskiej, ma olbrzymi potencjał i mierzy wysoko. Tak przynajmniej utrzymują wrzesińscy trenerzy. Najbliższy rok, zakończony dla większości maturami i mistrzostwami Europy w Pradze, będzie decydujący dla ich karier.
Z siedmiu grających drużyn zawodniczki z Zielonej Wyspy były najsłabsze. Tylko dzięki Roksanie i Klarze nie poprzegrywały bardzo wysoko. To wrześnianki trzymały wynik, zdobywały 70 procent wszystkich bramek i - mimo praktykowanym w lacrosse „hokejowym” zmianom - właściwie nie schodziły z boiska. W meczu z reprezentacją Włoch doprowadziły do dogrywki, choć i tak przegranej. Licealistki zbierały wiele pochwał, między innymi od amerykańskiego trenera Włoch.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gdybyśmy przyleciały tutaj z Lax-Warrirors, to pewnie przegrałybyśmy tylko jeden mecz, ten z Amerykankami – żaliła się jeszcze w sobotę Roksana. - Mamy silną drużynę, w której gra dokładnie polowa reprezentacji Polski.
W niedzielę nastroje dziewcząt poprawiły się, bo zwróciła na nie uwagę amerykańska trenerka Rainey Whitworth. Ostatni dzień trzydniowych zmagań kończył się pojedynkami o miejsca. Ponieważ Irlandia zajęła ostatnią, siódmą pozycję po rundzie „każdy z każdym”, w niedzielę - nie mając już rywala – wyłączona była z rozgrywek.
Jednak wspomniana trenerka amerykańskiej drużyny zaproponowała Polkom grę w jej drużynie. Klara z Roksaną przywdziały narodowy trykot USA (już trzeci w swoim krótkim życiu, po polskim i irlandzkim) i wybiegły na mecz z Niemkami. Zaznaczyły swoją obecność kilkoma gola, a USA wygrało 12:5.
Świetnie się nam grało w tym meczu. Strzeliłam trzy bramki i zaliczyłam trzy asysty. Roksana dołożyła dwa gole. O taki występ nam chodziło – relacjonowała zaraz po zakończeniu turnieju Klara.
PRZECZYTAJ JESZCZE