Oficer prasowy wągrowieckiej policji asp. Dominik Zieliński poinformował w poniedziałek, że do komendy przyszły trzy kobiety, które były zaniepokojone odnalezionym listem.
"Zwróciły one uwagę na kartkę, która znalazła się na zewnętrznym parapecie okna. Z treści listu wynikało, że jakaś osoba potrzebuje pomocy. Zostało również wskazane, że mieszka w zielonym bloku pod konkretnym numerem. Styl pisma wyglądał na taki, który mógł sprawiać osobie trudności w jego sporządzeniu. Numer mieszkania wymieniony na kartce wskazywał, że znajdowało się na górze budynku" - podał Zieliński.
Policjanci na miejscu zastali mężczyznę zdziwionego wizytą mundurowych. W mieszkaniu była też jego ośmioletnia córka. Szybko okazało się, że to ona była autorką listu.
"Dzień wcześniej bawiła się wraz z koleżanką. Dla zabawy napisały list wzywający pomoc, po czym wyrzuciły go przez okno. Wkrótce potem chciały poszukać kartki na dworze przed blokiem, jednak tej kartki nie znalazły. Policjanci w rozmowie z dziewczynką wytłumaczyli jej, że nie wolno takich rzeczy robić dla żartu, ponieważ wołanie pomocy jest sprawą zbyt poważną" - przekazał oficer prasowy wągrowieckiej policji. (PAP)
autor: Rafał Pogrzebny
rpo/ apiech/