Liquidy do e-papierosów w przyszłym roku będą droższe niż paczka papierosów. Krajowi producenci prognozują zwolnienia pracowników i upadłości
Zapowiedź ze strony Ministerstwa Finansów ogłoszona w lipcu br., że stawki akcyzy na wyroby tytoniowe oraz ich zamienniki, takie jak między innymi płyn do e-papierosów, zostaną zmienione w stosunku do tych rozwiązań, które obowiązują obecnie, i to już w 2025 roku, stanowi duże zaskoczenie, ponieważ ona narusza te zasady, które zostały ustalone w roku 2021, odnośnie do tego, w jaki sposób ma się kształtować akcyza aż do roku 2027 – mówi agencji Newseria Biznes Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Na początku lipca br. Ministerstwo Finansów zapowiedziało wprowadzenie podwyżek akcyzy na wyroby tytoniowe. Ich skala ma być kilkukrotnie większa, niż zakładała obowiązująca od 2022 roku mapa akcyzowa, czyli porozumienie wypracowane w ramach konsultacji z rynkiem. Zamiast pierwotnie zakładanych 10 proc. na wszystkie kategorie wyrobów już w marcu 2025 roku stawka podatku akcyzowego ma wzrosnąć o 25 proc. w przypadku tradycyjnych papierosów, o 38 proc. na tytoń do palenia i o 50 proc. na wkłady do podgrzewaczy tytoniu. Nowością jest objęcie podwyżkami również tzw. liquidów, czyli płynów do e-papierosów, na które akcyza wzrośnie w przyszłym roku w największym stopniu – aż o 75 proc.
Rząd szuka nowych dochodów, szuka nowych podatków, ponieważ Polska została objęta procedurą nadmiernego deficytu. Od dawna ostrzegaliśmy, że wyjście z tej procedury i sfinansowanie kolejnych propozycji wydatków – takich jak tzw. babciowe, renty wdowie czy podwyższenie zasiłku pogrzebowego – będzie wymagało nowych dochodów. Mamy już tego pierwsze sygnały – mówi dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych.
Jak na razie rząd zabrał się za podwyższanie podatków sektorowych, m.in. akcyzy, a przy podnoszeniu takich podatków trzeba być bardzo ostrożnym, żeby nie przekroczyć krzywej Laffera i nie spowodować negatywnych skutków, w tym wzrostu szarej strefy. Trzeba to dobrze rozważyć, a tutaj mamy pośpiech, mamy raptem kilka miesięcy do rozpoczęcia nowego roku podatkowego, sytuacja jest mało przejrzysta.
Według wyliczeń Ministerstwa Finansów po podwyżkach cena detaliczna paczki papierosów 20 szt. będzie rosła w latach 2025–2027 o ok. 2,7–3,1 zł. W efekcie już w przyszłym roku wyniesie prawie 21 zł, natomiast w 2027 roku sięgnie blisko 27 zł. Z kolei w przypadku płynów do e-papierosów szacowany wzrost ceny detalicznej to ok. 4,4–5 zł rocznie za opakowanie 10 ml. Jego cena już w przyszłym roku ma wynosić ponad 23 zł, tym samym przekraczając koszt paczki tradycyjnych papierosów, a za trzy lata będzie to prawie 33,5 zł. Jak wskazują eksperci, to będzie stanowić zachętę dla konsumentów, żeby – zamiast korzystać z mniej szkodliwych alternatyw – zostali przy paleniu tradycyjnych papierosów.
Planowane przez Ministerstwo Finansów podwyżki akcyzy sprowadzają się do tego, że najbardziej szkodliwe wyroby, czyli tradycyjne papierosy, zostaną obłożone stosunkowo najmniejszą, 25-proc. podwyżką tego podatku. Natomiast płyny do e-papierosów, które według wielu renomowanych badań są mniej szkodliwe dla konsumentów, zostaną obłożone największą podwyżką, sięgającą aż 75 proc. Nie możemy znaleźć w tym logiki – mówi Przemysław Jaskóła, członek zarządu Fusion Labs.
Branża podkreśla też, że drastyczne i gwałtowne podwyżki akcyzy przyczynią się do rozrostu szarej strefy. Według firmy badawczej Almares jej udział w tradycyjnym rynku tytoniowym od 2016 roku sukcesywnie spada, a w 2023 roku obniżył się do historycznego minimum, poniżej 5 proc. Teraz ten trend może się odwrócić. Zwłaszcza że płyny do e-papierosów są – spośród wszystkich segmentów rynku tytoniowego – najbardziej narażone na rozrost szarej strefy, ponieważ są stosunkowo łatwe do podrobienia. Jej udział w tym segmencie już w tej chwili jest dużo wyższy niż w przypadku tradycyjnych papierosów i sięga aż 50 proc., przez co budżet państwa traci szacunkowo ok. 0,5–1 mld zł rocznie.
Konsumenci zweryfikują rynek, oni nie udźwigną cen legalnych. Zamiast tego skierują się do szarej strefy, gdzie już dzisiaj jest dużo łatwiej kupić produkt nieprzebadany, ale bez akcyzy – mówi Przemysław Jaskóła.
Ministerstwo Finansów oszacowało, że po wprowadzeniu zapowiadanych podwyżek dla wyrobów tytoniowych łączne wpływy z akcyzy oraz VAT wyniosą 4,2 mld zł w przyszłym roku, 4,3 mld zł w 2026 roku oraz 4 mld zł w 2027 roku. Jednak eksperci wskazują, że – jeśli faktycznie poskutkują one rozrostem szarej strefy – budżet państwa nie ma co liczyć na takie dochody. W praktyce mogą się one okazać mniejsze niż przez podwyżkami podatku, co udowodniły już poprzednie lata.
Jeśli szara strefa się zwiększy, dochody do budżetu wcale nie wzrosną – ostrzega dr Sławomir Dudek.
Branża wskazuje, że szybkie i duże podwyżki uderzą za to w legalnie działającą część rynku – zwłaszcza krajowe, małe i średnie firmy, które stanowią większość wśród producentów płynów do e-papierosów.
Już samo ogłoszenie tych gigantycznych podwyżek spowodowało niemałe zamieszanie na rynku płynów do papierosów elektronicznych i wiele firm wstrzymało przez to zaplanowany rozwój swoich przedsiębiorstw. Można sobie wyobrazić, co będzie po tym, jak te plany faktycznie zostaną zrealizowane – mówi Przemysław Jaskóła.
Na pewno nastąpią trzy rzeczy: zwalnianie pracowników, zamykanie firm i zahamowanie eksportu. A wisienką na torcie będzie to, że kiedy my będziemy gasić światło w naszych firmach, czarny rynek będzie otwierał szampana.
Te produkty nie są zharmonizowane w skali Unii Europejskiej, czyli każdy kraj może sobie dowolnie kształtować swoją politykę w zakresie opodatkowania tych wyrobów. W praktyce niektóre kraje opodatkowują te płyny bardziej, inne mniej. Po wprowadzeniu zaplanowanych podwyżek w Polsce możemy mieć do czynienia z przywozem tych produktów na dużą skalę z innych krajów UE, ale w tym przypadku one nie będą zasilały polskiego fiskusa ani stwarzały szansy na rozwój działalności polskich przedsiębiorców – dodaje Łukasz Kozłowski.
Branża nie kryje też rozczarowania sposobem, w jaki po raz kolejny wprowadzane są zmiany w systemie podatkowym. Na przygotowanie się do skokowego wzrostu obciążeń rząd zostawił jej bardzo mało czasu. Obowiązująca od dwóch lat tzw. mapa akcyzowa jest rozwiązaniem wypracowanym po długich konsultacjach z rynkiem, które miało z jednej strony zapewnić dochody do budżetu, a z drugiej – zagwarantować przedsiębiorcom przewidywalność prowadzenia działalności. Teraz Ministerstwo Finansów zdecydowało się arbitralnie, bez uprzedzenia zrezygnować z tego kompromisu i wprowadzić dużo wyższe podwyżki. Będzie to stanowić cios dla firm, zwłaszcza MŚP. Wiele organizacji eksperckich i branżowych – w tym m.in. Federacja Przedsiębiorców Polskich, Business Centre Club i think tank Warsaw Enterprise Institute – skrytykowało już taki sposób wprowadzania zmian, określając go jako kolejny przykład niestabilności systemu podatkowego.
Dialog, do którego nas zaproszono, nazwałbym co najmniej dialogiem pozorowanym. Jako branża, która odprowadza ponad 1 mld zł rocznie w podatkach, tj. akcyza, cło, VAT, PIT i inne, oczekiwalibyśmy od ministerstwa rozważnego podejścia do ich podnoszenia. Jeszcze niedawno, podczas kampanii wyborczej, słyszeliśmy różne hasła na temat dbania o polskich przedsiębiorców, a dzisiaj już chyba nic z tego nie zostało – mówi Przemysław Jaskóła.
Podwyżki akcyzy powinny być realizowane przede wszystkim w oparciu o przewidywalny, długoterminowy plan. W praktyce powinniśmy się trzymać tych rozwiązań, które obowiązują od roku 2022 i miały obowiązywać jeszcze do 2027 roku. To była jasna i czytelna ścieżka, która dawała dużą dozę przewidywalności i poczucia stabilności przepisów prawa. Niestety zmiana reguł gry w czasie jej trwania podważa zaufanie do państwa i do polityki, którą realizuje. W przyszłości bardzo trudno będzie to naprawić, bo raz utracone zaufanie przedsiębiorców do polityki prowadzonej przez państwo trudno jest później odbudować – dodaje Łukasz Kozłowski.
Źródło informacji: Newseria